0
EN

Blog o marketingu internetowym

22 października 2012 | Bartłomiej Rak

E-wangeliści subiektywnym okiem

Do lektury „E-wangelistów” podchodziłem z pewnym dystansem. Jakoś nie przepadam za pozycjami, które przedstawiają doświadczenia biznesmenów, którzy osiągnęli sukces. Żadne „czterogodzinne tygodnie pracy” (książka autorstwa T. Ferrissa) do mnie nie przemawiają. Jeżeli mam się czegoś nauczyć to muszę to przerobić samemu, poczuć to na własnej skórze. Sprawdzone wielokrotnie. Podtytuł „ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu” utwierdzał mnie w przekonaniu, że moje obawy mogą okazać się słuszne…

Ufff! Na szczęście kolejny raz okazało się, że książek nie można oceniać po okładce! E-wangeliści to niezwykle interesująca pozycja, która powinna stać się obowiązkową lekturą osób z mojego pokolenia. Podczas gdy ja – jako dziecko – odkrywałem internet w 1997 roku większość z opisanych przez Tomasza Cisek i Pawła Nowackiego postaci już startowała z pierwszym e-biznesem. Ich doświadczenia są nie tylko cenne, ale również ciekawe. Działając w dzisiejszej branży interaktywnej powinniśmy je po prostu znać, bo dotyczą przedsięwzięć, które stanowią fundament polskiej sieci. Warto dodać, że książka jest zbiorem wywiadów z tytułowymi E-wangelistami, a ich odpowiedzi pozbawione są zbytniego „nadęcia się”. Przypominają raczej zbiór wielowątkowych wspomnień, które często się ze sobą przeplatają.

Postanowiłem zrezygnować ze standardowej recenzji – zamiast tego w wywiadzie z każdym E-wangelistą starałem się wyszukać treści, które z jakiegoś powodu są dla mnie ważne. Dziś chciałbym się z Wami nimi podzielić. Mam nadzieję, że z poniższych cytatów każdy wyniesie coś interesującego dla siebie.

Jacek Kawalec, WP.pl
Była zdecydowanie pierwsza (Bartek: Wirtualna Polska). Pamiętam, że próbowałem szukać Onetu, gdy byłem jeszcze poza Polską.

Arkadiusz Osiak, Money.pl
Postanowiliśmy stawiać firmę na nogi według modelu sprzed kilku lat, czyli przerzucić się na robienie serwisów internetowych. Wtedy zacząłem być jednocześnie: szefem firmy, dyrektorem sprzedaży, handlowcem, dyrektorem finansowym, informatykiem, grafikiem. Zacząłem jeździć po Polsce. Wykorzystaliśmy to, że mieliśmy kilka tych serwisów zakładów energetycznych w swoim portfolio. Zaczęliśmy też szukać w internecie możliwości zarabiania, takich jak sprzedaż kont mBanku, jakichś kredytów mieszkaniowych. Powiedzmy, że próbowaliśmy znaleźć pieniądze przynajmniej na pensje.

Zbigniew Sykulski, Merlin.pl
Kilka lat później kiedy po raz pierwszy w Polsce taki system (Bartek: chodzi o płatności kartą) wdrażała firma eCard, robiła to przy ścisłej współpracy z Merlinem. Ich pierwotny pomysł polegał na tym, że od razu przy składaniu zamówienia pieniądze były ściągane z karty klienta. My mówiliśmy, że nie chcemy zabierać klientowi pieniędzy z karty przed wysłaniem towaru. Oni się dziwili, mówili, że przecież tak jest bezpieczniej dla sklepu. Ale my się uparliśmy, że to jest mało wiarygodne i nieuczciwe wobec klienta (szczególnie przy dłuższych terminach realizacji). Udało się nam wywalczyć zmianę, by ściągać pieniądze z karty dopiero w momencie wysyłki towaru.

Jan Łukasz Wejchert, Onet.pl
Ojciec zaraz po krachu (Bartek: pękła bańka internetowa) powiedział mi tak: „Synu, dobrze, że ITI to nasza firma, bo inaczej by nas wyrzucili z pracy za tę transakcję. A teraz masz iść i stawić czoło problemowi. Powiedzieliśmy A i powiemy również Z! W naszej rodzinie zawsze jesteśmy nastawieni na maraton i zawsze trzeba docierać do celu”.

Artur Gortych, Artegence
Trzeba było mocno ciąć koszty. Musiałem rozstać się ze sporą grupą ludzi. Budujesz zespół, jesteś dumny z tego, a kiedy musisz zrobić ostrą redukcję, powinieneś być twardy. To bardzo cenne menedżerskie doświadczenie.

Krzysztof Golonka, CR Media Consulting / Ad.net
Nie będzie internetu, za kilka lat ludzie nie będą mieli świadomości korzystania z internetu. Będą korzystali z informacji, oglądali telewizję. W zasadzie będą oglądali ruchome obrazy. Będą słuchali dźwięków, które dojdą do nich drogą przesyłu danych. Jedni będą to oglądali na komputerze, inni będą to oglądali w setup boksie, a jeszcze inni w komórce. Wielu z nich nie będzie miało świadomości, że korzystają z internetu jako takiego. Za dziesięć, piętnaście lat (Bartek: wywiad miał miejsce w 2007 roku).

Michał Brański, Jacek Świderski, Krzysztof Sierota, O2.pl
Ważny jest dobór wspólników. Jakaś większa kłótnia mogłaby nas wysadzić z siodła. Potrzebne są dwie rzeczy: dobry pomysł i dobrzy ludzie. Kiedy są te dwa elementy, wszystko da się jakoś poukładać.

Arjan Bakker, Allegro
Od samego początku mamy stałą zasadę, którą wcielamy w życie na każdym rynku, na jaki wchodzimy. Kochamy transakcje! Robimy wszystko, by dokonywanie transakcji z wykorzystaniem internetu przez poszczególne osoby oraz firmy było możliwe i wykorzystywane jak najczęściej. Wydaje nam się, że rozumiemy, jak to się powinno robić, więc to robimy.

Piotr Ejdys, Gemius
Sprawia mi ogromną przyjemność, jeśli mogę stworzyć przestrzeń osobom, które są zdolne i wiedzą, jak powinien wyglądać produkt, jak powinna wyglądać sprzedaż, które mogą w niezakłócony sposób pracować. I tyle.

Narzędzia social media Zapisz sięna szkolenie z najpopularniejszych serwisów społecznościowych

Piotr Pokrzywa, Krzysztof Szalwa, Gadu-Gadu
Dzisiaj też nie czuję się ekspertem, bo w moim rozumieniu ekspert to człowiek, który przygotowuje analizę, wykłada na seminarium i mówi często o rzeczach oderwanych od rzeczywistości. Ja nas traktuję trochę ekspercko, ale śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy praktykami i realistami.

Marek Rusiecki, Ad.net
Generalnie niewiele osób po stronie klientów wiedziało, po co jest ta reklama w internecie i dlaczego. Liczyło się kliknięcia, CTR i to był cały raport z kampanii. Mało kto się pytał, czy kampania była udana, czy nie. Ważne było, że jeśli klient kupił milion odsłon, to trzeba było ten milion wyemitować i udowodnić to raportem z ad serwera. I to była cała analiza kampanii.

Marek Woźniak, ARBOmedia
Kiedy dokonaliśmy management by out, to był 2002 rok. Nastał bardzo trudny czas dla prowadzenia wszelkich negocjacji. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień w sposób diametralny ograniczyłem koszty. Zmieniliśmy biuro z dużego na malutki, w zasadzie firma przeniosła się do piwnicy. Zredukowałem zobowiązania, czyli wierzycieli, w taki sposób, ze część zobowiązań została umorzona, a cześć rozłożona w długiej perspektywie na raty. Witryny to zrozumiały, a to tez był problem, bo oczywiście byliśmy dla nich partnerem, oni polegali na nas, ale przecież mogliśmy faktycznie zbankrutować.

Rafał Agnieszczak, Fotka.pl
Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem wzorów, nigdy nie chciałem robić tego, co robił już ktoś inny.

Marcin Pery, Gemius
Namawiałem jakiś czas temu portale, żeby wspólnie kupiły NetSprinta i na bazie tej wyszukiwarki zablokowały polski rynek przed Google’em. Tak jak się udało w Czechach.

Książkę wydaną przez Helion / Onepress możecie kupić tutaj.

Czytaj również

blog1 blog2

Na jakim etapie jesteś?