0
EN

Blog o marketingu internetowym

22 lutego 2012 | Karina Swachta

Jestem wolny. Spotkajmy się w internecie.

Jestem na koncercie w „Magazynie Kultury” na krakowskim Kazimierzu i z drugiego końca sali prowokująco patrzy na mnie młody mężczyzna w sportowej bluzie i z papierosem w dłoni. Jak się okazuje, jest wolny. Prosi, żebym znalazła go w internecie. Nazywa się Stanisław Ignacy Witkiewicz. I dodaje: „Mam gdzieś ACTA, dajcie tym idiotom książki za darmo, może zmądrzeją”.

Wolni pisarze. Wolne pisarki

Jest ich więcej, wszyscy są wolni i otwarcie mówią o swoich upodobaniach. Juliusz Słowacki słucha „Florence and the machine”, a Jan Kochanowski nosi bluzę z Lordem Vaderem. Stanisław Wyspiański pije grzaniec galicyjski, natomiast Maria Konopnicka woli koniak. Chociaż znają ich nawet nasi dziadkowie, to prezentują się bardzo nowocześnie:

Jan Kochanowski // Autor: Krzysztof Chalik // Grafika dostępna na licencji: CC BY-ND Jan Kochanowski
Autor: Krzysztof Chalik
Grafika dostępna na licencji: CC BY-ND

Stanisław Wyspiański // Autor: Kuba Gornowicz // Grafika dostępna na licencji: CC BY-ND Stanisław Wyspiański
Autor: Kuba Gornowicz
Grafika dostępna na licencji: CC BY-ND

Czy takich informacji dowiedzielibyśmy się o znanych pisarzach, gdyby żyli? Tak twierdzą organizatorzy akcji „Wolni pisarze. Wolne pisarki”, która ma na celu zachęcenie społeczeństwa do czytania w internecie utworów dostępnych w domenie publicznej. O powodach, którymi kierowali się inicjatorzy przy wyborze formy mówi Kamila Kozyro, koordynatorka akcji:

W sieci pełno jest standardowych biogramów i życiorysów mistrzów i mistrzyń pióra. Dlatego ambicją akcji nie było stworzenie kolejnego serwisu informacyjnego, lecz alternatywnej wersji wiedzy podręcznikowej. Ponieważ zachęcamy do czytania w internecie – nowym medium, teksty autorów i autorek nieżyjących od przynajmniej 70 lat, musieliśmy uczynić te postaci atrakcyjnymi.

Wszystkie portrety możecie zobaczyć na stronie internetowej. Akcja społeczna jest prowadzona także na Facebooku. Co jakiś czas publikowane są dodatkowe informacje na temat danego pisarza/pisarki. Kampania została zorganizowana przez Fundacje Liternet, promującą literaturę w internecie i używanie nowych technologii w udostępnianiu jej. Liternet to także platforma komunikacji autorów z czytelnikami.

Myślicie, że Mickiewicz miałby konto na Facebooku? Wyobrażam sobie jeden z jego postów „Litwo, Ojczyzno moja!” i tysiące lajków. To nie jest tak, że nasi wieszcze nie przystają do dzisiejszego świata. To szkoła zrobiła z nich nudziarzy. To my ich takimi zrobiliśmy. Nazywam się Stanisław Wyspiański i proszę, żeby mnie nie zapraszać do znajomych - taką informację moglibyśmy otrzymać, według jednej z internautek, próbując dodać autora „Wesela” do grona znajomych na Facebooku. Opisy przyporządkowane do poszczególnych pisarzy nie są przypadkowe, choć może zastanawiać, skąd informacja, jaką kawę pił wieszcz narodowy. Tak wyjaśniają to organizatorzy:

Orzeszkowa słucha muzyki klezmerskiej, bo znana była ze swojego zainteresowania sprawą żydowską; Słowacki pija kawę po turecku, bo podróżował na Bliski Wschód, a ulubiony kolor Jasińskiego – kanarkowy – uznawany był za kolor rozpoznawczy futuryzmu; tego rodzaju detale, budują wyobrażenie o pisarzu lub pisarce, zgodne z tym co znamy z oficjalnych przekazów choć w przystępniejszej formie.

Tak naprawdę nigdy się nie dowiemy, jak oni odbieraliby współczesny świat. Można tylko snuć przypuszczenia, że prawdziwemu artyście bardziej zależy na odbiorcach niż na pieniądzach, więc Kochanowskiemu czy Mickiewiczowi nie przeszkadzałoby udostępnianie ich dzieł w sieci. Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej, życzył wszystkim z okazji Dnia Domeny Publicznej 2012 skrócenia czasu ochrony utworów przez prawo autorskie. Paulo Coelho uważa, że jeśli komuś spodoba się piracka wersja, kupi oryginalną i zachęca ludzi do ściągania jego książek z sieci. Chociaż nie przepadam za tym pisarzem, ciężko mu odmówić racji. No i jeszcze słowa Victora Hugo:

Książka, jako książka należy do autora, ale jako myśl, należy - i nie ma w tym przesady - do ludzkości. Każdy rozum ma do niej prawo. Jeśli jedno z dwóch praw, prawo pisarza i prawo ludzkiego rozumu musiałoby ulec, byłoby to z pewnością prawo pisarza, ponieważ naszą jedyną troską jest dobro wspólne, i wszyscy, oświadczam, są ważniejsi od nas.

W sieci czytanie

Póki co, w świetle polskiego prawa autorskiego, oryginalne utwory literackie lub muzyczne, dzieła sztuki itp. są chronione prawem od momentu ich stworzenia do 70 lat od śmierci ich autora. Chociaż termin „domena publiczna” nie istnieje w naszym prawie, jest on powszechnie używany. W manifeście domeny publicznej czytamy: W okresie gwałtownych zmian technologicznych i społecznych Domena publiczna spełnia zasadniczą rolę jeśli chodzi o uczestnictwo w kulturze oraz innowacje cyfrowe. Jeśli ktoś ma wątpliwości, może sprawdzić status prawny danego dzieła, używając kalkulatora domeny publicznej. Na stronie domena publiczna.org znajdziecie listę autorów, których utwory stały się ogólnodostępne w styczniu 2012 roku. Są to m.in. Wirginia Woolf, Ignacy Jan Paderewski czy James Joyce.

Biblioteki cyfrowe udostępniające utwory w domenie publicznej:

1. Wolne lektury - dzieła każdego pisarza podzielone są na kategorie: rodzaj (np.dramat), gatunek (np.ballada), motyw (np.bijatyka), epoka (np.romantyzm). Największą pulę książek „na koncie” ma oczywiście Mickiewicz. Jeśli chodzi o motywy to prym wiedzie „kobieta” - nie dziwi, prawda? :). Przy lekturze można także skorzystać z ich opracowań, które znajdują się na Gazeta.pl. „Wolne lektury” zostały stworzone przez fundację Nowoczesna Polska. Kampania promująca akcję odbywała się także offline. Przeprowadzono grę miejska propagującą e-czytelnictwo. Zobaczcie spot promocyjny:

2. Cyfrowa Biblioteka Narodowa – ciekawą opcją jest możliwość oglądania rękopisów dzieł. Można zobaczyć np. jak bazgrał Norwid, pisząc „Rzecz o wolności słowa”.„Polona” przekonuje na Facebooku, że stare książki warto przeglądać, chociażby po to, aby odkryć dawne zwyczaj i dowiedzieć się np. jak zostać boginią domowego ogniska lub jak zrobić prezerwatywy dla bydła ?!

3. Polska Biblioteka Internetowa - użytkownicy tej biblioteki najchętniej sięgają po „Lalkę”, „Księgę Starego i Nowego Testamentu” i „Boską komedia”. Kto by pomyślał, że Prus będzie bardziej poczytny od Biblii!

Organizatorzy akcji zarzucają wydawnictwom, że zarabiają one na książkach, które powinny być udostępniane za darmo. Moim zdaniem wydawnictwa mogłyby popracować nad formą udostępniania tych dzieł, żeby więcej osób chciało je czytać online.

Hiper czytanie

Jak się czyta w sieci? Pisaliśmy już na naszym blogu o tym, że cyfrowi tubylcy preferują informacje w formie obrazkowej, nie uczą się linearnie i mają problem z zapamiętywaniem długich treści. Książka w sieci powinna być pełna odnośników i zachęcać do interakcji. Już coś takiego powstało, chociaż wciąż jest mało popularne. Powieść hipertekstowa to powieść bądź opowiadanie napisane i odczytywane na interaktywnym, elektronicznym ekranie, stworzone w systemach hipertekstowych. Najbardziej znaną tego typu książką jest „Patchwork girl”. Projekt został wykonany na podstawie „Frankensteina” Mary Shelley, esejów Jacquesa Derridy oraz dzieł Franka L. Bauma. Po tekście można łatwo nawigować, a odbiorca sam decyduje, do których fragmentów książki przechodzi. W sieci można też znaleźć polskie teksty „przerobione” na potrzeby cyfrowych tubylców. Czytanie „Bloku” to tak naprawdę poruszanie się po kolejnych jego piętrach, a nowoczesny tomik poezji „Czary i mary”, autorstwa Anety Kamińskiej, wygląda tak:

Hipertekstowy tomik poezjiHipertekstowy tomik poezji

Czary mary. Aneta KamińskaCzary mary. Aneta Kamińska

I kto mi powie, że czytanie nie jest przyjemne? Tylko liczcie się ze słowami, bo naślę na Was bandę hipsterskich pisarzy ;)

Stanisław Ignacy Witkiewicz // Autor: MoriMoo // Grafika dostępna na licencji: CC BY-ND Stanisław Ignacy Witkiewicz
Autor: MoriMoo
Grafika dostępna na licencji: CC BY-ND

Czytaj również

blog1 blog2

Na jakim etapie jesteś?