Społecznościowe swatki – czy to działa?
Karina, jak myślisz, dlaczego on nie zlajkował mojego statusu? – to pytanie, które ostatnio zadała mi koleżanka. Takie sytuacje przypominają mi, jak bardzo social media zmieniły nasze relacje z ukochanymi. Poprzez portale społecznościowe ludzie poznają swoich partnerów, nawiązują z nimi rozmowy, informują znajomych o rozpoczęciu związku, stopniu zażyłości, a także o jego zakończeniu.
Już kiedyś pisaliśmy o tym, że Facebook jest uznawany za zakamuflowany portal randkowy. Taka sama opinia krąży o Couchsurfingu. Portale społecznościowe na pewno mają potencjał do kojarzenia ludzi. Na Facebooku popularna była aplikacja Zagadnij, ale obecnie mało kto z niej korzysta. Feeldate to nowa (odpalona w Walentynki) internetowa swatka, która wykorzystuje twoje informacje facebookowe do stworzenia listy potencjalnych kochanków. Czy takie aplikacje zwiększają szansę na powodzenie w związku? Najpierw zobaczmy, jak to działa.
Wiedz, że się ktoś Tobą interesuje
Rejestracja jest prosta i darmowa. Profil oparty jest na twoim facebookowym „ja”, ale wykluczone zostały informacje takie, jak nazwisko, adres e-mailowy czy telefon. Myślę, że istotną dla wielu informacją jest to, że bez wyrażenia zgody nic nie zostanie opublikowane na tablicy. Najważniejszą rolę odgrywają tutaj wspólne zainteresowania (dlatego, żeby korzystać z aplikacji trzeba mieć uzupełniony profil na Facebooku). Codziennie dostaniesz listę z propozycjami osób, które pasują do ciebie (podobieństwa są podświetlone na pomarańczowo). W bardzo prosty sposób możesz zmieniać miasto oraz promień odległości, w jakim mieszkają proponowane osoby.
Feeldate poleca mi Łukasza. Jest z mojej okolicy i czyta naszego bloga :) Jeśli uznałabym, że chcę nawiązać z nim kontakt, mogę napisać do niego wiadomość lub wybrać przyciski „Jestem na +” lub „Może jutro?”. Jeśli inny użytkownik wybierze mnie (jak w sklepie;)), dowiem się o tym, sprawdzając zakładkę „Interesują się mną” (ma to sformułowanie trochę z Natanka, nie?). Opcja przeszukiwania wszystkich profili, tak ja ma to miejsce w standardowych serwisach randkowych, również jest dostępna. Tutaj też najważniejsze są wspólne zainteresowania – ich liczba wyświetla się przy imionach wyszukanych osób.
Walutą w portalu są coinsy. Na początku dostajemy ich 30, ale możemy zwiększać tą liczbę, wykonując poszczególne czynności (np. za zaproszenie znajomych jest dodatkowe 10, a za polubienie aplikacji 20). Co można z tym zrobić? Chociażby zwiększyć swoją popularność, podnosząc swój profil w wynikach wyszukiwania lub pokazując się na stronie głównej. Twórcy serwisu uważają, że przewagą tego portalu jest fakt, że znajdują się tutaj ludzie, którzy chcą stworzyć związek oparty, nie na seksie, ale na wspólnych cechach.
Wyobraź sobie, że spotykasz pewną, interesującą osobę, zaczynasz ją bliżej poznawać i szybko okazuje się, że macie ze sobą niesamowicie dużo wspólnego.
Internetowe swatanie jest porównane przez twórców usługi do spotkania. Oczywiście, ta aplikacja może być fajną zabawą oraz zasugerować nam ciekawe znajomości, ale czy takie kojarzenie wybierze nam z tłumu idealnego partnera lepiej niż zrobimy to sami? I czy wspólne zainteresowania to gwarancja na udany związek?
Psychologia randkowania w sieci
Algorytm może być pomocny w poszukiwaniu miłości i zmniejszyć liczbę potencjalnych partnerów z tysiąca do kilku. Eli Finkel - znany psycholog społeczny - uważa, że to nie zwiększa szans na powodzenia w związku, a dwie dobrane w ten sposób osoby mają takie same szanse na sukces w związku jak dwie osoby, które przypadkowo poznały się w barze. Nikt jeszcze nie dowiódł, że wspólne zainteresowania gwarantują szczęśliwy związek – mówi Finkel.
Podobne wnioski można wyciągnąć po zapoznaniu się z teorią penetracji społecznej, która zakłada, że proces rozwoju związku to powolne poznawanie się. Określony jest również jako „teoria cebuli”, gdyż po kolei dochodzimy do kolejnych warstw. Najpierw poznajemy podstawowe informacje o drugiej osobie, z czasem dowiadując się coraz więcej. Nie tylko wspólne zainteresowanie, ale także odkrywanie ich, zbliża nas do siebie. Co w sytuacji, gdy większość informacji mamy podane na tacy? Z drugiej strony decyzję, o tym czy nawiążemy z kimś kontakt możemy podjąć już przed spotkaniem i zaoszczędzić swój czas.
Cyberfilrt jest przez psychologów porównywany do zabawy dziecka, które tworzy własny świat, stosują się do wymyślonych zasad. Nawet jeśli reguły tej gry są iluzją, nie znaczy, że nie traktuje ono tego świata poważnie. Można wymyślić sobie idealnego partnera i stosować się do reguł gry, w której on ma być celem. W takiej sytuacji importowanie informacji z Facebooka jest plusem, gdyż zmniejsza prawdopodobieństwo, że nasz rozmówca rzeczywiście jest tym za kogo się podaje (przyjmując, że nie kłamie na Facebooku).
Alvin Cooper, specjalista od cyberseksu, uważa, że taki szybki proces otwierania się przed partnerem może spowodować efekt odwrotny. Najpierw będziemy bardzo podekscytowani nową znajomością i szybko przybierze ona erotyczne zabarwienie, ale to grozi równie szybkim wypaleniem. Niektórzy naukowcy są zdania, że brak kontekstu społecznego ułatwia budowanie związku w sieci. Poczucie, że ocena społeczna jest mniejsza pozwala ujawniać więcej informacji o sobie i być śmielszym w rozpoczynaniu rozmowy.
Uważam, że sugerowanie spotkania od razu to dobra opcja (np. za pomocą przycisku „Może jutro?” na Feeldate), gdyż badania psychologiczne wykazują, że ludzie traktują internet jako miejsce na poznanie drugiej osoby, ale dalszy rozwój znajomości wolą przenosić do świata realnego. Monica Whitty przeprowadziła badania, z których wynika, że 65% osób umawia się na spotkanie już po pierwszym tygodniu znajomości w sieci, a 11% po miesiącu. Ta sama pani dowiodła, że wspólne zainteresowania są jedną z najbardziej pożądanych cech (85%), co przemawia za efektywnością portali randkowych opartych na wspólnych pasjach.
Wiedz, że ktoś Cię śledzi
Nie do końca mnie przekonuje wykorzystywanie naszych danych w służbie miłości, a niektóre usługi wydają się być mocno przesadzone. Proxidating to aplikacja francuskiej firmy, która powiadomi cię, jeśli w odległości 15 metrów od ciebie znajdzie się inna osoba korzystająca z tego portalu. Wyobraź sobie, że na ulicy mijasz piękną dziewczynę i wtedy dzwoni twój telefon, a na jego ekranie ukazuje się jej zdjęcie i dane. Takie marzenie kusi, ale chyba nie chciałabym być na radarze ludzi, których zupełnie nie znam. Face Mate z kolei to serwis internetowy, oparty na algorytmie, który dopasowuje ludzi na podstawie podobieństwa twarzy. Szukanie drugiego siebie to droga do miłości? Chyba, że dla narcyzów ;) Nie wiem, czy nie dziwniejsze jest szukanie kogoś brzydkiego - The Ugly Bug Ball powstał właśnie dla takich osób (chociaż plusy za dystans do siebie dla każdego, kto się tam zarejestruje). Ci, którzy uważają się za pięknych mogą założyć konto na BeautifulPeople.
Jak widać, dróg do idealnej miłości jest wiele, a internetowe swatki chwytają się różnych pomysłów. Cóż, życzę powodzenia szukającym. A jak już będzie po wszystkim, nie zapomnijcie zmienić swojego statusu związku na Facebooku bez powiadamiania o tym innych ;)