Czy media społecznościowe i muzyka idą w parze?
To nie będzie poradnik o tym, jak prowadzić muzyczny fanpage na Facebooku. To nie będzie też poradnik o tym, jak pozyskać fanów. Dlaczego? Bo ta branża rządzi się swoimi prawami. Bo muzyka to sztuka. Bo tu nie chodzi o jak najwięcej lajków. To chodzi o coś więcej i właśnie TO spróbuję odnaleźć…
Muzyka i social media?
Po pierwsze, najważniejsza jest muzyka - jej jakość. Jakość generuje to, czy zespół/artysta ma swoich odbiorców, którzy kupują płyty i chodzą na koncerty. Wtedy można myśleć o social media. Bo jak muzyka jest dobra, to porywa też za sobą lajki, czyli fanów. Jak gra się przeciętną muzykę, to nawet lans na Facebooku nie pomoże. A ludzie bardzo umiejętnie potrafią rozpoznać fałsz.
Droga w muzyce nie zaczyna się od mediów społecznościowych (chyba, że na portalu Sellaband, ale o tym później). Droga w muzyce zaczyna się w głowach artystów, w szkołach muzycznych, potem może w studiu. Social media są na drugim planie. Może inaczej jest w przypadku artystów, którzy byli “przed Facebookiem”, inaczej w przypadku tych, którzy debiutują teraz - ich management na samym początku tworzy im fanpage.
Kilka lat temu, kiedy media społecznościowe nie były jeszcze tak popularne jak teraz, artyści mieli swoje strony internetowe. Na nich zamieszczali daty koncertów, kontakt do menedżera, zdjęcia itd. I to wszystkim wystarczało, dopóki nie pojawił się Facebook, Myspace, gdzie słuchacze zobaczyli, że ten “internetowy świat” opiera się na komunikacji. I muzycy często wbrew sobie musieli wejść w interakcję w mediach społecznościowych. Czemu wbrew sobie? Bo oni wyrażają się przez muzykę. A w internecie często są, “bo trzeba”.
Kto i jak?
Fanpage muzyczny może być prowadzony na wiele sposobów. Przez fana, przez samego artystę, przez management, albo przez artystę razem z managerem. Opcja prowadzenia fanpage’a przez fana jest jednak coraz rzadsza, bo artyści widzą potencjał mediów społecznościowych i chcą, żeby fanpage był oficjalnym kanałem informacyjnym. Za granicą bardziej popularne mogą być też agencje, które zajmują się profilami, ale trudno jest się zorientować w takim przypadku, czy to właśnie agencja, czy management zarządza kontentem.
FAN
Fanpage Marii Peszek prowadzony jest przez fankę, posty są pisane z perspektywy osoby trzeciej. Fanpage ma obecnie ponad 44 tys. lajków.
ARTYSTA
Czesław Mozil swój fanpage prowadzi sam. Oryginalnie, na swój własny sposób, nie kieruje się zasadami. Czasem napisze coś w nocy, potem przeprasza. Ma ponad 340 tys. lajków.
Londyński zespół “The xx” również sam prowadzi sobie fanpage. Wrzucają ekskluzywny kontent, np. zdjęcia z samolotu. Mają ponad 1,4 mln fanów.
MANAGEMENT
Fanpage Katarzyny Nosowskiej (ponad 57 tys. lajków) oraz fanpage angielskiego zespołu New Order (ponad 860 tys. lajków) prowadzone są przez management. Posty mają charakter informacyjny, nie ma „wyjątkowego kontentu”.
ARTYSTA+MANAGEMENT
Angielska aktorka i piosenkarka Heather Peace prowadzi swój fanpage razem z managementem. Ona pisze osobiście, gdy np. dziękuje za koncert, a manager bierze pod swoje skrzydła sprawy typowo informacyjne.
Fanpage zespołu Justice również prowadzony jest zarówno przez muzyków, jak i przez management. Chłopaki wrzucają posty ze zdjęciami, podziękowaniami, a z kolei management zajmuje się promocją, biletami i informacjami organizacyjnymi.
Fanpage ma ponad 1,5 mln kliknięć “lubię to”.
Ciekawym przykładem jest oficjalny fanpage Amy Winehouse. Prowadzi go management, ale np. w dniu śmierci artystki pojawiło się tylko zdjęcie, bez żadnego komunikatu. Fanpage jest prowadzony nadal i to w całkiem przemyślany sposób. Poniżej przykład stargetowanego posta tylko dla Polaków.
Narzędzia
1. Jeżeli już istnieje taki muzyczny fanpage, nieważne przez kogo prowadzony, warto wykorzystać jego możliwości. Od jakiegoś czasu istnieje przycisk “Posłuchaj”, jest on połączony z Deezerem albo Myspace’m. Żeby pojawił się na naszym fanpage’u musimy być po prostu skategoryzowani jako “Muzyka”.
2. Można też podpiąć pod fanpage zakładkę “Sklep z muzyką”. Może być to np. iTunes, czy Ganxy (wcześniej rzecz jasna, musimy mieć na tych serwerach swoją muzykę). Fani będą mogli z fanpage’a przechodzić do sklepu, żeby kupować utwory.
3. Jeżeli gwiazda posiada konto na Twitterze, warto ustawić opcję przekierowania wpisów bezpośrednio na fanpage, dzięki temu nie będziemy musieli ich ręcznie kopiować. Dla nas będzie to mniej pracy, a fani będą na bieżąco z tym, co pisze artysta (tak samo jest z profilem na Instagramie, które teraz stają się coraz bardziej popularne wśród muzyków).
4. Jak w każdej branży, warto dbać o fanów. Nawet jeśli wrzuciliśmy rozpiskę koncertów, trzeba odpowiadać na pytania “kiedy koncert w Łodzi/Olsztynie/Niepołomicach?”. A takie pytania pojawiają się nieustannie. Fani doceniają szybkie i miłe odpowiedzi.
5. Ciekawą opcją jest też wrzucanie tzw. “wyjątkowego kontentu”, czyli zdjęć np. z trasy, podczas pisania tekstów, czy nawet przy obiedzie. Fani czują wtedy, że są bliżej artysty, bo zdjęcie ukazuje się tylko dla nich - fanów na Facebooku.
6. Fani bardzo lubią konkursy. Czasem warto rozdać kilka płyt, czy wejściówek na koncert, pamiętając oczywiście, żeby nie robić tego na Wallu (regulamin Facebooka). Należałoby stworzyć do tego jakąś prostą aplikację lub odesłać na stronę gwiazdy. Poniżej: konkurs na fanpage’u zespołu Miike Snow - zadaniem było przygotowanie klipu do jednego z kawałków (ta strona otwierała się na fanpage’u po kliknięciu w zakładkę konkursową).
7. Warto pochylić się nad platformą Sonicbids, jeszcze zupełnie niepopularną w Polsce. Łączy ona artystów, promotorów, duże marki (np. Diesel, Red Bull) i fanów, a jej motto to: dobra muzyka powinna zawsze znaleźć publiczność. Bardziej przydatna dla debiutujących, mniejszych artystów, pomaga się wypromować. Jedną z ciekawych opcji jest połączenie z fanpage’m na Facebooku - wpisy same się publikują na Wallu - np. o koncertach.
8. Niektórzy artyści korzystają z zakładki “Bilety”, którą podpinają pod fanpage. Dzięki linkom w aplikacji możemy przenieść się do platform, oferujących takie usługi.
9. Początkującym muzykom z dużymi aspiracjami polecam serwis Sellaband. Strona działa na zasadzie crowdfundingu - fani zastępują wytwórnię muzyczną. Artysta wrzuca tam swoje demo, a następnie jeśli spodoba się ono słuchaczom, wysyłają dotacje, by wydał on swoją płytę. Tworzą się społeczności, pierwsi fani. Strona wciąż niepopularna w Polsce (tylko Julia Marcell wydała dzięki Sellaband swoją pierwszą płytę).
10. Soundcloud i Spotify i wiele innych pozostałych muzycznych aplikacji. Warto utworzyć na fanpage’u osobne zakładki dla tych aplikacji. Facebook sam oferuje propozycje tych aplikacji.
Co robić?
Na portalu PolishSound.com co tydzień pojawia się tzw. Faceweek. Autorzy co tydzień przeprowadzają research wśród polskich muzycznych fanpage’y na Facebooku, wyszukują interesujące wpisy, zdjęcia i komentują. Strona jest prowadzona po angielsku, więc może to krok ku zagranicznej karierze? Warto się tam znaleźć!
Szukając fanpage’a swojego idola często można natrafić na tzw. konto informacyjne Wikipedii. Na takiej stronie nic się nie dzieje, ponieważ są tam przekierowywane informacje właśnie z Wikipedii, ale taka strona też zbiera lajki. Jeżeli prowadzimy fanpage artysty, znajdziemy jego “wikipediowy” duplikat, możemy to zgłosić, a liczba naszych lajków powiększy się, nawet o kilkanaście tysięcy w jeden dzień. Facebook automatycznie przekieruje fanów strony informacyjnej na właściwy profil. Udało się to raperowi Peja. Z 65 000 kliknięć “lubię to” jego fanpage “urósł” do prawie 300 000.
A czego nie robić?
Komentarz Tomasza Lipnickiego na fanpage’u Lidla obiegł internet i wywołał śmiech u wielu osób. Artysta polubił stronę Lidla, a jakiś czas później pisał z pretensjami, skąd ten lajk się u niego znalazł. Co prawda, pisał ze swojego prywatnego konta, ale… Warto zastanowić się nad działaniami w mediach społecznościowych.
Zakończenie
Facebook nie jest najważniejszy w muzyce. Ale jeśli już istnieje/prowadzimy taki muzyczny fanpage - warto robić to z głową. I to jest moim zdaniem sedno tego artykułu.
Jeśli zespół/ artysta gra muzykę alternatywną, nie jest znany poza swoim krajem, to nigdy nie zdobędzie miliona kliknięć “lubię to”. I pewnie wcale mu na tym nie zależy. A dobra muzyka sama się wybroni. Artyści nie muszą się kierować zasadami “jeden post dziennie/tygodniowo”.
Bo jeśli któregoś dnia Mark Zuckerberg obudzi się i odłączy “wtyczkę od Facebooka”, to trudno. Muzyka na płytach i w głowach fanów i tak zostanie.
Autorką powyższego gościnnego wpisu jest Katarzyna Ostrowska, studentka zarządzania firmą na Uniwersytecie Jagiellońskim.